Było zimno. Małe płatki śniegu powoli spadały na ziemię aby dołączyć się do reszty. Nudziłam się strasznie. Postanowiłam więc, że wyjdę na spacer po lesie. Gdy szłam moją ulubioną ścieżką, widziałam wszędzie dookoła bałwany szczeniąt. Wyglądały śmiesznie, jeden większy, drugi mniejszy, jeden z nosem, a drugi bez. Nie lubię szczeniaków, mam do nich dziwny wstręt. Są małe, wstrętne i szczekają na okrągło. No cóż. Bywa. Jednak teraz najbardziej moje myśli dążyły do wymyślenia gdzie podziewa się mój brat. Dzisiaj miał wrócić ze swojej podróży z gór. Martwiłam się o niego. Jednak nie załamywałam się tą myślą, byłam postawiona optymistycznie. Powinnam teraz być na terenie watahy i przygotowywać przemowę w sprawie nowych reform, jednak chyba moje zdrowie psychiczne jest ważniejsze od jakiegoś tam przemówienia. Widziałam jak powoli słońce ustępuje miejsca księżycowi. Pojawiła się ogromna mgła. Nic kompletnie nic nie widziałam, jednak szłam dalej. Nastał zmrok. Nagle usłyszałam jakiś dźwięk, jakby ktoś poruszał się w krzakach. Zatrzymałam się.
- Kim jesteś?! - Krzyknęłam, a moje oczy zaczerwieniły się jeszcze bardziej. Nic. Cicho i głucho. Jednak... znowu ktoś się poruszył.
Zauważyłam ogon zza krzaków. Był to wilk. Potem wynurzył się cały.
- A więc? - Powiedział i zbliżył się, jednak zachowywał odległość czterech metrów i dalej był dla mnie nie widoczny - Rzucisz się na mnie, rozszarpiesz?
- Kim jesteś? - Powtórzyłam i zbliżałam się bardzo powoli.
- Zwracaj się z szacunkiem dla swojej Bety - Parsknął. "Chwila. Bety?" - pomyślałam.
- Bety? Outcast to ty? - Zapytałam.
- Shirumi? - Razem z Out biegliśmy i rzuciliśmy się sobie na szyje.
- Myślałam, że nie wrócisz! - Aż się łezka w oku zakręciła.
- A jednak jestem! I przyniosłem Ci coś z gór - Nagle wyciągnął ze swojej torby jakiś woreczek.
- Hmm.. Wiesz, że nie trzeba było? A co to takiego? - Nie urywałam wzroku z woreczka, strasznie ciekawiło mnie co to mogło być.
< Out? Co to było? C: >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz