Nie lubię ultimatum. "Ona albo ja, wybieraj", tylko się człowiek stresuje. Poszedłem z powrotem do tej rudej dziuni i z wielkim trudem przemówiłem.
- Wybacz, ale spieszy mi się. - wybąkałem, nim ta zdążyła coś powiedzieć.
Odwróciłem się na pięcie i pobiegłem do siostry. Nie zdziwił mnie brak jej osoby w miejscu, gdzie wcześniej była. Bez zbędnego narzekania kontynuowałem bieg, wpadając w jakieś krzaki. Oczywiście zahaczyłem o gałązkę i padłem na ziemię, tłukąc swój piękny nos. Sięgnąłem ręką po tą gałąź, która mnie zatrzymała. Zamiast niej natrafiłem na kartkę w mojej kieszeni.
- Shirumi... - przeczytałem na głos ostatnie słowo. - Co ja głupi zrobiłem? Mogła pójść wszędzie. Chyba że...
Powoli podniosłem się z ziemi. Zaraz jednak usiadłem, próbując skupić się na telepatii. Miała ona pewien plus. Gdy się skontaktuje z jakąś osobą, można ustalić gdzie ona jest. Taki jakby radar, który doprowadzi mnie do Shi. Jednak mijały minuty, a ja nadal nie miałem z nią "zasięgu". Aż w końcu pojawiła się iskierka nadziei. Niebieska iskierka. Był nią kamień, który miałem przy sobie.
- Debil ze mnie. - mruknąłem, po czym wyciągnąłem z drugiej kieszeni błyszczący kamień.
"Shi zmierza do lasu, gdzie powinien być łuk. Tylko ona idzie bez wskazówek, na oślep."
Znowu ruszyłem biegiem w stronę, w którą prowadził mnie lśniący przedmiot. Po kilkunastu minutach zatrzymałem się, dysząc jak jakiś zwierz. Nie miałem już sił na dalsze wędrówki. Z resztą i tak przesadziłem. Opadłem na trawę, tracąc kontakt ze światem. Robiło się coraz zimniej i ciemniej, co tylko pogarszało sytuację. Nagle za drzewami ujrzałem jakąś osobę. Resztkami sił podrzuciłem niebieski kamień, a ten wylądował pół metra przede mną. Tyle wystarczyło, by lekko oświetlić tą osobę. Zanim jednak coś zobaczyłem, poczułem ból w klatce piersiowej. Zaraz potem straciłem przytomność.
***
Poczułem spadające krople zimnej wody, chłodzące twarz i szyję.
"Chwila... Czuję wodę? Czyli jeszcze nie umarłem."
Spróbowałem poruszać swymi kończynami, jednak zdołałem tylko kiwnąć palcami. Osoba, która była obok, na pewno ten ruch zobaczyła, gdyż cudowne zimne krople przestały kapać na moje czoło. Powtórzyłem próbę, tym razem z większym efektem. Za trzecim razem otworzyłem oczy. Oczywiście nic mi to nie dało. Tajemnicza osoba była za mną, poza zasięgiem mego wzroku. Nie mogłem nawet ogarnąć, gdzie u diabła jestem.
- Shiru... - jęknąłem. To też nie dało żadnych efektów. Tylko rozbolało mnie gardło.
- Nie gadaj. Oszczędzaj siły. - odezwała się osoba za mną. Jednym sprawnym ruchem wlała mi do ust czystą wodę.
Jak na złość nie mogłem rozpoznać głosu. Czy to moja siostra? A może ktoś inny?
<Shiruś? Czy to ty, czy nie ty? XD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz